MPAA i RIAA chcą absolutnej kontroli nad siecią
Przedstawiły one sugestie, które - ich zdaniem - przyczynią się do skutecznej walki z piractwem i zapewnienia ochrony prawom autorskim. Jednocześnie jednak wprowadzić mogą państwo policyjne.
Przemysł rozrywkowy nie ustaje w staraniach przekonania polityków i opinii publicznej o tym, jak bardzo jest on pokrzywdzony z powodu piractwa. Słuchając i czytając informacje o rzekomych stratach, jakie wytwórnie muzyczne, filmowe czy też producenci oprogramowania ponoszą z tytułu chociażby wymiany plików chronionych prawami autorskimi, można odnieść wrażenie, że cała ta branża gospodarki chyli się ku upadkowi. A tak jednak nie jest, o czym niech świadczą chociażby informacje o kwotach tantiem, jakie w zeszłym roku udało się zebrać w Wielkiej Brytanii - były one wyższe niż rok wcześniej o 2,6 procent.
Co więcej, wiarygodność wszelkiego rodzaju raportów i analiz dotyczących branży rozrywkowej została podważona w tym tygodniu przez amerykańską agendę rządową. Stwierdziła ona, że rząd nie powinien ich brać pod uwagę, podejmując jakiekolwiek decyzje, gdyż przedstawiają one jednostronny obraz sytuacji. Oprócz tego skonkludowano, iż nie jest możliwym ustalenie, jaki wpływ ma piractwo na całą gospodarkę. Opublikowany raport wskazuje bowiem na dziedziny, które wyraźnie na tym zyskały.
Stało się to powodem wydania wspólnego oświadczenia przez MPAA i RIAA, organizacje reprezentujące branże filmową i muzyczną. Tradycyjnie podkreśliły one swoje rzekome ogromne straty, co zaskoczeniem nie jest. Co jednak może wprawiać w zdziwienie, to lista propozycji, które w opinii organizacji miałyby stworzyć "przyszłość bez piractwa" - pisze TorrentFreak. Uznać je należy za co najmniej niepokojące.
Po pierwsze chcą one skłonić internautów do zainstalowania na swoich komputerach oprogramowania, które monitorowałoby sieć pod kątem materiałów naruszających prawa autorskie. Po drugie dostawcy internetu mieliby zezwolić firmom trzecim na monitorowanie transferowanych plików celem sprawdzenia ich legalności. Po trzecie serwisy torrentowe, zanim udostępnią jakiekolwiek materiały, miałyby sprawdzać, czy będzie to zgodne z prawem.
Oprócz tego organizacje te chcą, by wyszukiwarki, firmy hostingowe, agencje reklamowe, firmy obsługujące płatności, a także serwisy społecznościowe aktywnie współpracowały z posiadaczami praw autorskich celem ochrony ich dóbr. A na koniec proponowane jest odcięcie dostępu do internetu osobom uporczywie łamiącym prawo.
Trudno nie odnieść wrażenia, że MPAA i RIAA wyraźnie zmierzają w kierunku modelu chińskiego - chęć dokładnej kontroli tego, co internauci robią w internecie jest aż nadto widoczna. Propozycje te mogą stanowić poważne zagrożenie dla wolności w sieci. Stanowić też mogą naruszenie praw człowieka, przede wszystkim do prywatności.
Co istotne, MPAA i RIAA nie proponują żadnych działań, które mogłyby podjąć reprezentowane przez nie firmy, co może sugerować, że wszystko, co mogły one zrobić, zostało już zrobione, więc cały problem leży po stronie internautów.
Źródło:
Dziennik Internautów
Data dodania:
16.04.2010 12:25, przez: ches_ter
Czytano:
4035 razy
Ocena:
- Przeciętny (2/5)
Liczba ocen: 4
|
|