Tu abonament, tam wypożyczalnia...
...czyli o tym, jak serwisy Hulu i YouTube zamierzają zarabiać na internautach. Same reklamy to nie wszystko i jak widać nie zapewniają odpowiednio wysokich przychodów.
W jaki sposób serwisy typu YouTube czy Hulu mogą na siebie zarobić? Liczba reklam, którą można umieścić na stronie i w samych filmach czy klipach muzycznych jest ograniczona. Oprócz tego niewielu jest amatorów ich oglądania. Znalezienie złotego środka, zapewniającego stabilne źródło przychodu i sympatię internautów, nie jest zadaniem prostym. Ci drudzy bowiem wciąż nie są oswojeni z myślą, że za usługi w sieci coraz częściej przyjdzie nam płacić.
A że taka wydaje się być kolej rzeczy świadczy chociażby wprowadzenie opłat za dostęp do wiadomości w niektórych serwisach informacyjnych, przede wszystkim należącym do koncernu News Corp. Teraz jednak idziemy o krok dalej - serwis Hulu zamierza 24 maja wprowadzić abonament za dostęp do seriali - informuje LA Times.
Mimo że nie jest to podyktowane natychmiastową koniecznością wyjścia na prostą (istniejący od dwóch lat serwis osiągnął w dwóch ostatnich kwartałach zysk operacyjny, o zysku netto na razie się nie mówi), jest jednym ze sposobów spieniężenia potencjału sieci i dywersyfikacji przychodów. Należący do News Corp., NBC Universal oraz Walt Disney Co. serwis osiągnął do tej pory przychody z reklam w wysokości 100 milionów dolarów.
Czego więc mogą spodziewać się internauci? Hulu dalej będzie udostępniać odcinki seriali, jednak tylko pięć ostatnich. Aby zyskać dostęp do pozostałych będzie trzeba wykupić abonament - $9,95 miesięcznie. Serwis zapowiada jednak, że oprócz starszych odcinków seriali, internauci mają zyskać dostęp także do dodatkowych treści, szczegółów jednak nie podano.
Oczekuje się także, że Hulu wyświetlać będzie tyle samo reklam, co stacje telewizyjne.
W innym kierunku idzie z kolei YouTube, jedyny serwis mający większą oglądalność od Hulu. Bez specjalnych zapowiedzi uruchomiona została wypożyczalnia filmów oraz odcinków seriali. YouTube oferuje usługę w cenie najczęściej $0,99-$3,99 za 48-godzinne wypożyczenie - podaje ReadWriteWeb.
Tego typu usługę oferują już z powodzeniem Apple (za pośrednictwem iTunes) oraz Microsoft (XBox Video Marketplace). Google eksperymentowała z nią w styczniu w ramach Sundance Film Festival. Teraz jednak przedsięwzięcie jest na o wiele większą skalę. Choć oferta, póki co, nie jest zbyt szeroka - dostępne są przede wszystkim filmy niezależne, Manga oraz z Bollywood.
Czy płacenie za oglądanie filmów w sieci się przyjmie? Części internautów zapewne wystarczy to, co dostają za darmo. Inni jednak będą chcieli mieć dostęp do czegoś więcej, będą więc skłonni za to zapłacić.
Źródło:
Dziennik Internautów
Data dodania:
26.04.2010 18:19, przez: ches_ter
Czytano:
3861 razy
Ocena:
- Brak ocen
|
|