Nie jesteśmy jak Google
To jedno z haseł nowej kampanii reklamowej Yahoo. Firma chce ponownie zająć należne jej na rynku internetowym miejsce. Najpoważniejszym rywalem jest Google, walka nie będzie więc łatwa.
Z finansowego punktu widzenia firmie Yahoo udało się stanąć na nogi - w kwietniu Dziennik Internautów podawał, że w ciągu ostatnich 12 miesięcy zysk firmy wzrósł aż o 162 procent. Było to możliwe nie tylko dzięki spadkowi kosztów operacyjnych, ale także symbolicznemu wzrostowi przychodów. Ważne było przełamanie negatywnych tendencji. Teraz Yahoo chce się skupić na odbudowie swojej pozycji na rynku reklamy internetowej, który zdominowany jest przez Google.
Pierwsza kampania o nazwie"It's You", na którą firma wydała 100 milionów dolarów, nie przyniosła spodziewanych efektów. Przyznała to Carol Bartz, dyrektor generalna Yahoo. Teraz rusza kolejna kampania, na którą przeznaczono 75-85 mln dolarów. W telewizji, internecie oraz na billboardach firma chce reklamować się jako punkt startowy do wszelkiej aktywności w sieci - informuje Wall Street Journal.
Elisa Steel, szefowa marketingu Yahoo, jest jednak zdania, że zeszłoroczna kampania nie była do końca porażką. Po pierwsze, jej zdaniem, głównym celem było ponowne pojawienie się firmy w rozmowach, co miało się udać. Oprócz tego osiągnięto zatrzymanie spadku wartości marki w Stanach Zjednoczonych, w Indiach z kolei kampania Yahoo odniosła sukces.
Yahoo wykorzystuje w kampanii znane marki, by przyciągnąć uwagę - mamy więc Facebooka, Twittera, Flickr, Yahoo Travel czy Yahoo Finance. Kształt kampanii to pomysł nowej agencji reklamowej - Goodby Silverstein & Partners. Internauci w całych Stanach Zjednoczonych zyskają także możliwość przetestowania produktów Yahoo.
Ogromne iPhone'y poustawiane w kinach mają umożliwić wyszukanie najbliższych restauracji, w przenośnych budkach Amerykanie będą mogli nagrać filmy i przesłać je za pomocą Yahoo Messengera, natomiast na Times Square w Nowym Jorku będą mogli wgrać swoje zdjęcia, które następnie pojawią się na billboardach oraz na głównej stronie Yahoo.
Swój wizerunek firma chce zbudować także w opozycji do Google. Dlatego też jednym z haseł kampanii jest When you look at this home page, nothing looks back at you. You come to this place so you can leave (pol. Kiedy patrzysz na tę stronę, nikt nie patrzy na Ciebie. Przychodzisz do tego miejsca, więc możesz je też opuścić). To aluzja do monitorowania przez konkurenta właściwie każdego ruchu internautów.
Niewątpliwie kampania reklamowa jest Yahoo potrzeba. Firma musi ponownie zaistnieć w świadomości internautów i przekonać ich, że ma coś wartościowego do pokazania. Czy to się uda? Asygnowane kwoty nie są może oszałamiające, jednak Yahoo nie dysponuje takimi zasobami, jak Google. Wydaje się jednak, że to dobry moment - firma finansowo stanęła na nogi.
Źródło:
Dziennik Internautów
Data dodania:
10.05.2010 10:38, przez: ches_ter
Czytano:
6496 razy
Ocena:
- Słaby (1/5)
Liczba ocen: 1
|
|