The Pirate Bay: 5 tys. artystów chce promocji na tej stronie
Tysiące artystów stara się o to, aby na głównej stronie The Pirate Bay polecono ich dzieła. Warunek jest jeden - trzeba je udostępnić do pobrania za darmo. I kto teraz powie, że wymienianie się plikami w sieci szkodzi twórcom?
The Pirate Bay kojarzy się z torrentami, ale w tym roku twórcy strony postanowili rozszerzyć serwis o platformę promocji dla artystów.
Zasady są proste. The Pirate Bay oferuje promowanie artysty (muzyka, filmowca, rysownika itd.) na głównej stronie TPB. Odbywa się to poprzez specjalne okolicznościowe logo (doodle). Wystarczy wypełnić formularz zawierający m.in. propozycję tego logo oraz link do strony artysty. Na tej stronie muszą się znajdować darmowe treści do pobrania, przy czym pobieranie ma być całkowicie darmowe (mechanizmy typu "polub nas na Facebooku by pobrać" są również odrzucane).
Oczywiście kliknięcie w doodle (jeśli zostanie ono opublikowane) prowadzi do wskazanej przez artysty strony.
The Pirate Bay nie stawia sobie takich celów jak programy typu "Mam talent!". Nie chodzi o wypromowanie gwiazdy czy ułatwienie komuś zarabiania pieniędzy, ale o zabawę i zrobienie czegoś dobrego dla kultury.
Efekty? TorrentFreak ujawnił wczoraj, że TPB otrzymała zgłoszenia od 5 tysięcy twórców. Co ciekawe, 90% z nich to muzycy, najczęściej płci męskiej. Na liście znalazł się też znany pisarz Paulo Coelho, który nie od dziś lansuje się na pirata.
Nawet ludzie z ekipy stojącej za TPB przyznają, że czegoś takiego się nie spodziewali. Częstotliwość promowania artystów będzie większa niż planowano, bo jest kogo promować. Artyści, których doodle trafiło na stronę główną, szybko zdobywają fanów na Facebooku i w ciągu krótkiego czasu mogą zyskać setki tysięcy nowych odbiorców.
Powtórzmy to jeszcze raz - tysiące artystów stara się o promocję na głównej stronie The Pirate Bay. Koszt? Kilka darmowych utworów.
Przemysł muzyczny od lat korzysta z podobnej promocji, choć odbywa się to bez jego zgody. Za darmowy dostęp do utworów artyści zyskują uwagę słuchaczy, a czasem także nowych fanów. Organizacje takie jak RIAA może tego nie wiedzą, ale dziś ludzie niechętnie kupują płyty nieznanych artystów. Badacze zjawisk związanych z P2P przyznają natomiast, że jeśli dasz coś ludziom za darmo, ktoś z tego skorzysta.
P2P można zatem postrzegać jako reklamę, a ograniczanie tej reklamy wcale nie powoduje wzrostu przychodów, co potwierdzono już we Francji.
Źródło:
Dziennik Internautów
Data dodania:
06.04.2012 15:57, przez: ches_ter
Czytano:
1451 razy
Ocena:
- Brak ocen
|
|