Google nie cenzuruje piractwa, tak jak obiecała - narzeka RIAA
Obniżanie rankingu stron uznanych za pirackie firma Google zapowiedziała pół roku temu. Zdaniem antypirackiej organizacji RIAA nic się jednak nie zmieniło, co wielu internautów uzna za dobrą wiadomość.
Przez całe lata posiadacze praw autorskich prosili Google o taką ingerencję w wyniki wyszukiwania, aby obniżyć ranking "pirackich" stron, oczywiście na korzyść stron "legalnych".
Google odmawiała robienia czegoś takiego z prostych przyczyn - wyszukiwarka powinna być maksymalnie obiektywna. Można się obawiać, że wyszukiwarka promująca "legalne usługi" stanie się po prostu narzędziem promocji przemysłu rozrywkowego.
Antypirackie algorytmy Google
Wszystko zmieniło się w sierpniu ubiegłego roku, gdy firma Google ogłosiła, że będzie obniżać ranking pirackich stron. Miało to działać tak, że jeśli posiadacze praw autorskich zgłoszą firmie Google link do zablokowania i zgłoszenie to zostanie uznane za autentyczne, wpłynie ono na ranking strony w wynikach wyszukiwania. Innymi słowy - strony, które często publikują pliki kwestionowane przez posiadaczy praw autorskich, miały być gorzej traktowane przez Google.
Wczoraj RIAA - organizacja amerykańskiego przemysłu fonograficznego - opublikowała swój własny raport na temat tego, jak zmieniło się na przestrzeni ostatnich 6 miesięcy traktowanie pirackich stron przez Google (zob. raport w pliku PDF).
RIAA niezadowolona... jak zawsze
RIAA generalnie uważa, że Google nie zmieniła swoich algorytmów jak należy. Zdaniem RIAA dowodem na to jest fakt, że strony wymienione w raporcie przejrzystości Google jako często oskarżane o naruszenia, nadal bardzo często znajdują się na pierwszych stronach z wynikami wyszukiwania. Poza tym organizacji RIAA nie podoba się to, że pewne frazy związane z tymi stronami pojawią się np. w autouzupełnianiu Google.
Czy to znaczy, że Google nie spełniła antypirackich obietnic? Otóż niekoniecznie.
RIAA powinna zrozumieć, że raport przejrzystości Google informuje o liczbie linków zgłoszonych do usunięcia. Nie każde zgłoszenie jest uzasadnione. Zdarzało się przykładowo, że Microsoft żądał od Google ocenzurowania Wikipedii.
Gdyby miała istnieć ścisła zależność między zgłoszonymi do usunięcia linkami a pozycją stron w wyszukiwarce, organizacje takie, jak RIAA, mogłyby dosłownie manipulować pozycją niektórych stron w Google, zwiększając liczbę żądań usunięcia treści. Całe szczęście nie istnieje taka możliwość.
Google nie przesadziła
RIAA zapewne ma świadomość, że jej raport opiera się na wadliwych wnioskach. Organizacja może jednak mieć cel w tym, aby przekonać wszystkich, że Google powinna jeszcze bardziej zmodyfikować swoje algorytmy. Poza tym RIAA musi z kimś walczyć... od tego po części zależy jej antypiracki byt.
Antypirackie zmiany w algorytmach Google już pół roku temu wzbudzały poważne zastrzeżenia. Czołowa wyszukiwarka nie powinna być graczem, który wymierza innym kary za piractwo. Raport RIAA może być w istocie dobrym sygnałem, dowodem, że Google nie przesadziła ze swoim zaangażowaniem w interesy posiadaczy praw autorskich.
Źródło:
Dziennik Internautów
Data dodania:
24.02.2013 14:49, przez: bArT
Czytano:
1796 razy
Ocena:
- Brak ocen
|
|