Eksperci ds. bezpieczeństwa znaleźli w sieci serwer, który służył do zbierania prywatnych danych pracowników 40 międzynarodowych koncernów oraz informacji medycznych pacjentów z całego świata. Serwer nie był w żaden sposób chroniony, dostać się do niego mógł więc każdy.

"Fakt, że przechowywane na nim informacje były szeroko dostępne wskazuje, iż osoba, która go uruchomiła, nie miała doświadczenia w zabezpieczaniu danych. Prawdopodobnie korzystała ona z zakupionego gotowego zestawu narzędzi dla cyberprzestępców" - mówi Yuval Ben-Itzhak, z firmy Finjan.

Serwer działał w Malezji, jednak zawierał dane z całego świata, w tym z Europy i Ameryki Północnej. Maszyna działała dopiero od trzech tygodni, ale w tym czasie zgromadziła 14 gigabajtów danych.

Ben-Itzhak poinformował, że serwer wyłączono dwa dni po jego odkryciu. Nie udało się jednak znaleźć osoby, która go uruchomiła.